Pontyfikat Jana Pawła II wywarł ogromny wpływ na losy Kościoła i świata, a postawa papieża w obliczu cierpienia i choroby stała się źródłem nadziei dla milionów ludzi.
Siedem lat temu, 2 kwietnia 2005 roku, wiadomość o śmierci Jana Pawła II podał uczestnikom czuwania na placu Świętego Piotra, arcybiskup Leonardo Sandri. Ogłosił, że o godzinie 21.37 „Nasz Ojciec Święty powrócił do domu Ojca”. Tysiące wiernych zgromadzonych pod oknami papieskiego apartamentu w Watykanie, po raz pierwszy w historii, żegnało papieża spontanicznymi oklaskami. Jako wyraz szacunku i miłości wobec Jana Pawła, oklaski towarzyszyły również mszy pogrzebowej kilka dni później.{datsopic:24429 right}
My pamiętamy dziś 2 kwietnia zaciągneliśmy honorową wartę i zapaliśmy znicz wielkiemu przyjacielowi harcerzy…{datsopic:7683}
Anegdoty
W momencie kiedy przygotowywano ten tekst Papież jeszcze żył… Tym bardziej teraz pamiętajmy nie tylko o tym, że odszedł, ale o tym, jak wielkim człowiekiem był przez te wszystkie lata, szczególnie dla nas Polaków. Nie tylko był człowiekiem wielkim, dobrym, otwartym, ale zawsze też potrafił w tym co nas otacza znaleźć coś przekornego, coś figlarnego, coś co ma w sobie to drugie znaczenie… Teraz jest na drugiej stronie życia i jestem przekonany, że chce abyśmy w naszym smutku też o tym pamiętali… Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że Jan Paweł II był człowiekiem poważnym i nudnym. I tu się bardzo mylą, bo Papa, jak nikt przed nim w Watykanie tryskał zwariowanym poczuciem humoru. I o tym musimy pamiętać żegnając się z NIM…
Szklana klatka
Papież był bardzo niezadowolony z tego, że obwozi się go w szklanej klatce. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Janem Pawłem II w Krakowie. -Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko – tłumaczyła – Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą Świątobliwość…
– Ja też niepokoję się o swoją świątobliwość – odpowiedział Papież.
Wszyscy sobie poszli
Któregoś wieczoru, podczas szpitalnej rekonwalescencji w klinice Gemelli po zamachu na Placu świętego Piotra, Papież wyszedł ze swojego pokoju na opustoszały korytarz. Rozejrzał się i powiedział: „Ładne rzeczy, wszyscy sobie poszli, a mnie zostawili!”
Podryw na księdza
Pewnego razu Karol Wojtyła wybrał się na samotną wycieczkę w góry. Ubrany sportowo, wyglądał tak, jak wielu innych turystów. W trakcie wędrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej kobiety i już miał zapytać o godzinę, gdy ta uśmiechnęła się.
– Zapomniał pan zegarka, co?
– A skąd pani wie? -zapytał zaskoczony Wojtyła.
– Z doświadczenia – odrzekła – Jest pan dziś już dziesiątym mężczyzną, który zapomniał zegarka. Zaczyna się od zegarka, potem proponuje się winko, wieczorem dansing…
– Ależ proszę pani, ja jestem księdzem – przerwał jej zawstydzony Wojtyła
– Wie pan – odpowiedziała rozbawiona nieznajoma – podrywano mnie w różny sposób, ale na księdza to pierwszy raz.
Jeździć po kardynalsku
Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł
Na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
– Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!
Przeprosiny
Metropolita krakowski Karol Wojtyła przyjechał na pogrzeb sufragana częstochowskiego, biskupa Stanisława Czajki, niemal w ostatniej chwili. Witając się ze zgromadzonymi na uroczystości biskupami, jakoś pominął biskupa z Siedlec. Rychło jednak się spostrzegł, wrócił, podszedł do pominiętego i powiedział:
– Świnia jestem, nie przywitałem Księdza Biskupa!
Pożegnanie biskupów
Po jednym ze spotkań Papież pożegnał polskich biskupów słowami znanej pieśni: „O cześć wam, panowie magnaci!”
Więcej już nic nie powiem
Przed ponad 25 laty Papież w ten sposób zakończył pierwszą audiencję dla Polaków: „Więcej już nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Nauki Wiary musiałaby się do mnie dobrać”.
Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 197 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny – opalili się towarzyszący mu kardynałowie.
Jakoś człapię
Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny, w Olsztynie, dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” udało się wychylić głowę ponad tłum i zapytać Jana Pawła II o zdrowie.
– A jakoś człapię – odpowiedział Papież.
Złość piękności szkodzi
Przed kilku laty – wspomina watykański korespondent Telewizji Publicznej, Jacek Moskwa – po modlitwie „Anioł Pański” Jan Paweł II przemawiał, niemal krzycząc. Zaraz potem, podczas audiencji w Pałacu Apostolskim, Moskwa prosił Papieża, aby na siebie uważał, bo jego chrypka zaniepokoiła
dziennikarzy.
– To ze złości – usprawiedliwiał się Papież. A odchodząc dodał: – A złość piękności szkodzi.
Z Wami dziecinnieję
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież – jak to ma w zwyczaju – wdał się w rozmowę z dziećmi.
– Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary – powiedział.
– Nie, nie jesteś stary – gromko zaprotestowały dzieci.
– Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję – replikował Papież .
Mów mi wujaszku
Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko:
– Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość. Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział – Mów mi wujaszku.
Papieskie wagary
Podczas powitania w Monachium Papież spytał licznie obecne dzieci:
„Dano wam dziś wolne w szkole?”. „Tak” – wrzasnęła z radością dzieciarnia. „To znaczy – skomentował Jan Paweł II – że papież powinien częściej tu przyjeżdżać”.
Jak się czuje piesek
Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: „Jak się czuje Papież”, rzekł: „Jak się czuje piesek?”. Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: „Hau, hau”.
Jan Paweł – Pawłowi
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec zebranym na mszy tak spodobały się cytowane przez Papieża słowa św. Pawła, że przerwali mu i zaczęli bić brawo. Kiedy Ojciec Święty znów doszedł do głosu, przerywając przygotowaną mowę, stwierdził: „Dziękuję w imieniu świętego Pawła”.
To tylko wasza konstytucja
W ostatnim dniu pielgrzymki do Polski w 1983 roku podczas pożegnania na lotnisku generał Jaruzelski poskarżył się Papieżowi, że ten w swych homiliach niezwykle surowo potraktował reżim komunistyczny.
– Ja jedynie przytaczałem artykuły waszej własnej konstytucji – odparł łagodnie Papież.
Nie szumcie siostry nam
W hiszpańskiej Avili, gdy szum czyniony przez rozradowane zakonnice stawał się już wprost nie do zniesienia, Papież wypalił: „Te siostry, które ślubowały milczenie, hałasują tu najgłośniej”.
Niech żyje łupież…
Podczas ostatniej pielgrzymki w Pełpinie: „Jak tak krzyczycie: „Niech żyje papież, przypomina mi się, gdy ktoś się pomylił i krzyknął: „Niech żyje łupież”. Ja was do tego nie zachęcam”. Kiedy krzyczano Doń: „Witaj w Licheniu”, stwierdził: „Myślałem, że mówicie: „Witaj, Ty leniu”.
Ech, popapieżyć
Ojciec Święty do odwiedzającego Go polskiego księdza: – Poczekaj chwilę na mnie, muszę trochę popapieżyć.
Papież nie da sobą kręcić
Podczas drugiej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku tłumy krakowian gromadziły się przed domem arcybiskupów, który był rezydencją Ojca Świętego. Ludzie ani myśleli rozstać się ze stojącym w oknie papieżem i bez końca przedłużali dialog z nim. Wreszcie Ojciec Święty powiedział: „Cztery lata temu kręciliście mną, jak chcieli, a teraz już jestem starym papieżem i nie dam sobą kręcić”.
Ten to ma dech
W czasie tej samej pielgrzymki, 22 czerwca 1983 roku, na krakowskich błoniach odbyła się beatyfikacja dwóch powstańców styczniowych – brata Alberta Chmielowskiego i ojca Rafała Kalinowskiego. W trakcie ceremonii buchnął nagle z kadzielnicy wielki płomień, z którym nie mogli sobie poradzić ani ministranci, ani księża koncelebranci. Wreszcie ówczesny ceremoniarz papieski ks. John Magee, Irlandczyk, dmuchnął tak skutecznie, że płomień zgasł i z kadzielnicy począł unosić się upragniony dymek. Wydarzenie nie uszło uwagi Ojca Świętego, który, sięgając po kadzidło, powiedział z uznaniem o swoim ceremoniarzu: „Ten to ma dech!”.
Czy Wyborcza wybiera Papieża
Reporter „Gazety Wyborczej” podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1991 roku nie posiadał się ze szczęścia, kiedy stanął „oko w oko” z Papieżem, gdy ten wychodził ze swojego dawnego kościoła parafialnego w rodzinnych Wadowicach. Rozradowany krzyknął: „Pozdrowienia od polskich dziennikarzy dla Ojca Świętego”. „A Pan gdzie pracuje?” – zapytał dociekliwie Jan Paweł II. I tu pod reporterem ugięły się nogi, bo pomyślał sobie, że do Papieża doszły głosy, iż „Gazeta” pisze czasem krytycznie o Kościele. Odpowiedział jednak zgodnie z prawdą: „W Gazecie Wyborczej”. Ojciec Święty jednak jak zwykle zachował klasę i zapytał z charakterystycznym dla siebie dowcipem:
„A będziecie tam wybierać?”.
Nie mądrz się, lecz módl
Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski, dominikanin, zapytał kiedyś Papieża, czy dojdzie do skutku planowane w roku jubileuszowym 2000 spotkanie przedstawicieli trzech wielkich religii:
– Czy na Górze Synaj pojawią się chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi? – dociekał zakonnik
– Ty się nie wymądrzaj, ty się módl! – odpowiedział Ojciec Święty
Czy protestanci wstaną wcześniej?
Podczas pierwszej pielgrzymki do Niemiec w 1980 roku jeden z dziennikarzy zagadnął Jana Pawła II, czy zgadza się z opinią, że za mało czasu poświęcił na rozmowy z protestantami. „W Moguncji mogę wstać o dwie godziny wcześniej, ażeby z nimi rozmawiać, ale czy oni też wcześniej wstaną?” – opowiedział Papież
Niesforny Papież
Jak wiadomo, podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za „świętą cierpliwość dla Papieża”. Posługując się gwarą śląską, Jan Paweł II tak oto dialogował z tłumem:
– Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymal. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdzo.
– Nic nie szkodzi – odparli wierni.
– No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.
Ja w tym wieku byłem Papieżem
W 1992 roku ojciec Leon Knabit został zaproszony na kolację do Ojca Świętego w pałacu watykańskim. W pewnym momencie Papież nieoczekiwanie zapytał: „To ile ojciec ma właściwie lat?” – „Sześćdziesiąt trzy” – odparł benedyktyn.
– O to w tym wieku ja już byłem papieżem – odrzekł Jan Paweł II
– Wiem o tym. Wiem i bardzo mi wstyd – powiedział ociec Leon i obaj wybuchnęli śmiechem.
Kurczę jest tańsze
Ksiądz Mieczysław Maliński, przyjaciel Ojca Świętego, podczas jednej ze swoich wizyt w domu papieskim nie posiadał się ze zdumienia, kiedy siostra usługująca do stołu papieżowi przyniosła gospodarzowi na kolację rybę, a jemu podała na talerzu kurczaka. Ksiądz Mieczysław zapytał:
– Dlaczego?”
– Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze – oznajmił z uśmiechem Ojciec Święty.
Kluger za Papieża?
W 1997 roku, podczas wizyty w Zakopanem, Jan Paweł II spotkał się w „Księżówce” ze swoimi kolegami gimnazjalnymi Teofliem Bojesiem i Stanisławem Jurą.
– Jak długo zamierza Wasza Świątobliwość zostać z nami w Polsce tym razem? -zapytał Jura -mam nadzieję, że przynajmniej miesiąc?
– Och, nie – odpowiedział Jan Paweł II – Muszę wracać do Rzymu pojutrze. Wiecie, że jestem papieżem. Mam dużo pracy w Watykanie.
– Dlaczego uciekasz tak szybko – spytał Jura – Czyż nie zostawiłeś tam Jurka Klugera w zastąpstwie?
Znowu te ptopty
W jednym z polskich miast, gdzie przygotowano na obiad kurczaka, Jan Paweł II miał powiedzieć z dezaprobatą: „Znowu te ptopty”.
Był też nauczycielem
Była sesja zimowa. Czekaliśmy na ks. prof. K. Wojtyłę, który miał egzaminować z etyki. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do domów, poza jednym kolegą księdzem, który przez cały semestr nie był na ani jednym wykładzie ks. prof. Wojtyły, gdyż w tym czasie wyjeżdżał na wystawy malarstwa do Warszawy. Ksiądz Profesor prosto z opóźnionego pociągu przyszedł pod salę egzaminacyjną. Wyglądał bardzo młodo, nie wyróżniał się wizualnie wśród księży studentów, którzy byli parę lat młodsi od niego.
Ksiądz student pyta K. Wojtyłę, którego wcześniej nie widział na oczy:
– Stary, ty też na egzamin? Tak odpowiedział zgodnie z prawdą Ksiądz Profesor, nie dodając ważnego szczegółu, że w charakterze egzaminatora. Ksiądz student zaczął ubolewać nad spóźnieniem egzaminatora, a tenże w mig zorientował się, że czekający nie uczęszczał na wykłady. Usiadł obok niego i zaczęli godzinną rozmowę związaną z zagadnieniami etyki, które były przedmiotem wykładów. Ksiądz student z podziwem popatrzył na ks. Wojtyłę i stwierdził: Stary, jak ty jesteś obkuty! Proszę cię, jeśli przyjdzie Ksiądz Profesor, to nie wchodź przede mną na egzamin, bo z pewnością obleję!
– Dobrze – zgodził się pokornie ks. Wojtyła ale powiedz mi szczerze, dlaczego nie byłeś na ani jednym wykładzie? Bo wiesz, panuje powszechna opinia, że jego wykłady są bardzo trudne i wręcz abstrakcyjne, ale gdyby miał taki dar przekazywania wiedzy jak ty, to słuchałbym go z największą
przyjemnością.
– Dobrze, to daj indeks powiedział Ksiądz Profesor. Co ty, żarty sobie stroisz? – zapytał ksiądz student, na co usłyszał:
– Daj indeks, jestem Wojtyła i Ksiądz Profesor wpisał oniemiałemu z przerażenia koledze 4+, z uwagą, by jednak w przyszłym semestrze zaczął uczęszczać na wykłady, by samemu wyrobić sobie sąd o wykładowcy. Tym pozornie małym wydarzeniem, o którym dowiedzieliśmy się natychmiast, zyskał taką sympatię, że bariera iluzorycznego strachu została pokonana na zawsze…
Komu lektykę
Papież głośno rozmyśla przy licznych współpracownikach:
– Co ja zrobię z tymi sedia gestatoria (100lektykami papieskimi)?
Kurzą się, miejsca zajmują. Paweł VI sprzedał tiarę i pieniądze rozdał ubogim, ale komu ja to sprzedam? Wiem… (100i tu pada nazwisko jednego z polskich biskupów).
Siostrzyczka Tomciu Paluszka
W czasie jednej z ceremonii na Placu Świętego Piotra Papież przechodząc wzdłuż barier, zauważa małą dziewczynkę, zagubioną w tłumie, ludzie podają mu ją ponad barierą, a on bierze ją za rękę i wędrują we dwoje po wyłożonej czerwonym suknem drodze do tronu. I tu nagle wkraczamy w bajkę: Kolumnada Barniniego staje się lasem o pniach bez gałęzi. Ojciec Święty w obszernych szatach, z mitrą błyszczącą w słońcu, staje się jakiś królem z legendy, a dziewczynka – siostrzyczką Tomcia Paluszka. Doszedłszy do tronu, legendarny król podnosi dziecko w górę tak, żeby zewsząd można je było zobaczyć i przybiegający z głębi placu rodzice odbierają je z papieskich rąk.
Tylko nie mówicie Papieżowi!
Kiedy Papież przebaczył swojemu zamachowcy – All Agcy – do Andre Frossarda zgłosił się pewien Polak, twierdząc, że wie na pewno, „jacy ludzie włożyli broń w rękę Turka”. Frossard rzucił z pośpiechem: „Niech Pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich modlić!”.
Biskup i Góral
W czasie jednej z wędrówek po górach biskup Karol Wojtyła spotkał górala, który – widząc wędrowca utrudzonego i zakurzonego – zapytał go, kim jest.
– Biskupem! – odpowiedział zziajany Karol
– Jak wyście som biskupem, to jo jestem papieżem! – wzruszy ramionami góral.
Najprzystojniejszy kardynał
Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go „najdostojniejszym”, powiedziała „Witojcie nom najpsystojniezy księze kardynale”. On zaś spojrzał na nią filuternym błyskiem w oku i odparł: „No, coś w tym jest”.
A co, nie wolno mi?
Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to
samo.
– „Proszę Księdza Kardynała!” – zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
– „A co, nie wolno mi?” – odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.
Wierszyki na różne okazje
Podczas wypraw turystycznych ze studentami ks. Karol Wojtyła, zwany”Wujkiem”, często układał wierszyki i piosenki do różnych sytuacji. W1957 roku w Bieszczadach recytował taki oto dwuwiersz: „Rano mnie chwalą, wieczorem mnie ganią i jak tu można wierzyć tym…paniom”. W 1952 roku swojej podopiecznej, świeżo upieczonej nauczycielce, podarował notes z dedykacją: „W tym notesie nie pisz dwójek, o to prosi Cię dziś Wujek!”. W 1955 roku, podczas spływu kajakowego na Drawie, cała grupa, potwornie zmęczona, dotarła na biwak o zmroku. Jedynie „Wujek” nie tracił rezonu i całą sytuację spointował rymowanką:
„Za te całodzienne harce, Zmówię brewiarz przy latarce”. Wierszyki do różnych sytuacji układał również będąc biskupem i kardynałem. Kiedy wyjeżdżając na narty do Zakopanego zatrzymał się w klasztorze urszulanek na Jaszczurówce, „dokuczał” jednej z sióstr, o imieniu Alfonsa, ułożonym przez siebie wierszykiem: „Siostra Alfonsa na mnie się dąsa”.
Nie ma chrztu bez wody
15 maja 1977 roku, po wielu trudnościach i po wieloletnich oczekiwaniach na pozwolenie budowy kościoła, odbył się wreszcie długo oczekiwana konsekracja świątyni w Nowej Hucie-Bieńczycach. Na uroczystościach w mieście, gdzie według założeń władz komunistycznych nie miało być miejsca dla Boga, przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Stali oni cierpliwie kilka godzin mino nieustannie padającego ulewnego deszczu. Kardynał Karol Wojtyła dodawał im ducha słowami: „Konsekracja to jakby chrzest, a gdzie jest chrzest, tam musi być i woda”.
Czy jest tu biskup?
W 1960 roku, wracając po Bieszczadach, grupa „Wujka” wsiadła do pociągu do Krakowa w Sanoku. Nagle do przedziału wtargnął konduktor i zakrzyknął:
„Czy jest tu biskup?”. Wszyscy zaniemówili, nie widząc o co chodzi. Widząc zdziwione miny, konduktor wyjaśnił: „Uczeń Biskup z Rybnika”.Pierwszy ocknął się ks. Wojtyła, który był już wówczas biskupem i odpowiedział: „Nie, nie ma go tutaj”. Okazało się, że konduktor znalazł legitymację niefortunnego Biskupa i szukał go, by mu ją oddać.
Papież to nie mistrz olimpijski
Pracownicy Watykanu nie mogli pogodzić się z tym, że nowy papież nie chce korzystać z lektyki papieskiej, zwanej sedia gestatoria. „Bez sedia gestatoria Ojciec Święty nie będzie widziany, może więc jakiś podest?” – Nie dawali za wygraną „watyńczycy”.
„Na podest nie wejdę, nie jestem mistrzem olimpijskim!” – oznajmi stanowczo Jan Paweł
Górale obronią
Nazajutrz po uroczystości inauguracji pontyfikatu, 23 października 1978 roku, papież spotkał się w Auli Pawła VI ze swoimi rodakami licznie przybyłymi do Rzymu. Dostrzegłszy górali w pięknych, tradycyjnych strojach, podszedł do nich i powiedział:
– „No, jacyż to z was są górale, co ciupagi macie, a swojego metropolitę toście wypuścili z Krakowa?”. Na to Staszek Trzebunia odpowiedział: „Przecież jakby się tu wom jaka krzywda działa, to my przyjdziemy i was bydziemy bronić!”.
Starość nie radość
Kiedy jeden z biskupów zagadnął Papieża, gdy Ten już nie mógł długo stać i siedział: – No cóż, starzejemy się, Ojcze Święty…. Papież odparł:
– Tak, ale ja od nóg.
Definicja mnicha
Jeszcze jako kardynał na widok (100bardzo szczupłego) ojca Leona z Tyńca Wojtyła mówił: Oto definicja mnicha: „kupa kości owiniętych w czarny materiał”.
Czytelnik
Od kiedy stanem zdrowia Jana Pawła II zaczęły bardzo interesować się media, Papież pytany o zdrowie odpowiadał: „Nie wiem, nie zdażyłem jeszcze przeczytać porannej prasy”.
Za Galileuszem
W połowie lat 90. Jan Pawł II zaczął mieć coraz większe problemy z chodzeniem. W 1994 r. podczas obrad synodu biskupów Papież z trudem podszedł do stołu prezydialnego i zamruczał pod nosem: „Eppur si muove”, co oznacza: „A jednak się porusza…” (100zdanie to wypowiedział Galileusz, mając na myśli Ziemię, po wymuszonym przez inkwizycję uroczystym wyrzeczeniu się swoich poglądów na temat astronomii).
Ruch to zdrowie
Gdy Karol Wojtyła został Papieżem, od razu zdał sobie sprawę, że Jego nowe obowiązki będą wymagać nie lada sił, także fizycznych. W rezydencji Castel Gandolfo kazał zbudować basen. To wywołało w mediach krytykę, a Jana Pawła II zaczęto oskarżać o rozrzutność. Co na to odpowiedział? – Papież potrzebuje ruchu. Nowe konklawe będzie kosztować dużo więcej.
Słaby narciarz
Karol Wojtyła, zanim został Papieżem, znany był z ciętego języka. Jeszcze w Krakowie, gdy dowiedział się, że ks. Adam Boniecki (100szef „Tygodnika Powszechnego”) złamał nogę na nartach, stwierdził: – Tak to już jest, jak ktoś najpierw jeździ, a dopiero potem się uczy.
Kawaler
Kiedyś z pewnej ambasady przy Stolicy Apostolskiej do Sekretariatu Stanu przyszło zaproszenie na uroczyste przyjęcie. Na końcu napisano, by Ojciec Święty przyprowadził także małżonkę… Jan Pawł II zanotował na boku: „Jestem (100jeszcze) kawalerem…”
Pilny
Pod koniec pewnej bardzo długiej i męczącej sesji synodalnej poproszono ojców, aby ci, którzy od początku uczestniczyli we wszystkich sesjach (100zarówno zwyczajnych, jak i nadzwyczajnych), podnieśli rękę. Ku powszechnemu zdumieniu podniosła się tylko jedna, była to ręka Jana Pawła II. Całe zgromadzenie obdarzyło Papieża rzęsistymi oklaskami…
Skryty
Pewnego dnia Jan Pawł II rozczulił się czymś i miał wyraźnie zmartwioną minę. Wtedy Joaquin Navarro Valls, rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, zapytał go wprost: – Czy Wasza Świątobliwość płacze?
– Nigdy na zewnątrz – odpowiedział Papież.
Sprawa poważna w jedną stronę
Ks. Maliński, który towarzyszył Karolowi Wojtyle w konklawe w 1978 r., zapytał Ojca Świętego:
– Karol, czy jadąc do Rzymu, kupiłeś bilet tam i z powrotem, czy tylko w jedną stronę, do Rzymu?
On na to:
– Tam i z powrotem.
Maliński: – Po co?
– Bo jest taniej, jak się kupuje tam i z powrotem – odparł Wojtyła.
Maliński stwierdził:
– Zobaczysz, że bardziej opłacałoby Ci się kupić bilet w jedną. Zostaniesz przecież papieżem.
Wojtyła postukał się palcem po czole i uciął:
– Nie żartuj sobie, to poważna sprawa.
Grzebień potrzebny od zaraz
Dziennikarze często zadają pytanie, jakie miał wady – opowiada Halina Krolikiewicz – Kwiatkowska, koleżanka Papieża z Wadowic. – Nie wiem. Nie znam. Do gimnazjum biegł za trzy minuty ósma rano z pobliskiego rynku, obok którego mieszkał, i wpadał w ostatniej chwili do klasy z wielką, rozwichrzoną gęstwą włosów, które nigdy nie chciały Go słuchać. Fryzura Karola była przedmiotem żartów jeszcze na studiach. Wśród wierszyków pisanych przz studentów polonistyki znalazł się i taki:
„Młodym rybom brak podniebień.
Czy Wojtyła ma już grzebień?”
„Osoba i czyn”
Kardynał Wojtyła lubił odwiedzać proboszcza w Kętach, księdza prałata Jóżefa Świądra, z którym doskonale się rozumiał, a nawet przyjaźnił – opowiada ks. Franciszek Kołacz. – Kiedyś podczas rejonowego spotkania księży w Oświęcimiu ksiądz Świąder jakimś żartem „dokuczył” księdzu kardynałowi, który karcąc go, powiedział:
– Ej, prałacie, będziesz za to siedziałw czyśćcu.
Prałat Świąder natychmiast mu odpowiedział:
– Tak. I nawet wiem, co tam będę robił.
– Co takiego? – pyta zaciekawiony kardynał.
A prałat na to:
– Będę czytał „Osobę i czyn” (100″Osoba i czyn” to najważniejsza praca filozoficzna Karola Wojtyły. Książka znakomita, ale uchodzi za bardzo trudną). Całe zgromadzenie kapłańskie ryknęło śmiechem. Równie serdecznie śmiał się kardynał Wojtyła. W maju 1972 r. kardynał Wojtyła prowadził pogrzeb księdza Świądra. Gdy grabarze wkładali trumnę do grobowca, wojtyła powiedział półgłosem:
– No, teraz prałat czyta „Osobę i czyn”.
Kardynałowie na nartach
W czasach, kiedy w kraju było tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła lubił mawiać:
– W Polsce 50 proc. kardynałów jeździ na nartach! Nie jeździ ks. kardynał Wyszyński.
Skromny narciarz
Innym razem ks. kardynał Wojtyła, rozmawiając z zagranicznymi dzienniikarzami, zaniżył ten skład procentowy i żartował:
– W moim kraju 40 proc. kardynałów uprawia narciarstwo!
Kiedy jeden z korespondentów zauważył, iż Polska ma przecież tylko dwóch kardynałów, kardynał Wojtyła roześmiał się:
– Oczywiście, ale kadrynał Wyszyński, prymas Polski, stanowi 60 proc.
Dobry narciarz
Pewnego dnia ktoś zapytał kardynała Wojtyłę:
– Czy uchodzi, księże kardynale, aby ksiądz jeździł na nartach?
– Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach! – odpowiedział przyszły Papież.
Święta herbata
Stary góral opowiadał:
– Kardynał Karol Wojtyła chodzieł w góry. Nikt nawet nie wiedzioł, kto On jest, bo się nie przedstawioł, no ale zawse set rano na Rusinowom Polanę do kaplicy i kie był na Rusinowej, to zachodzieł hań zawse do babki Kobylarcyk.
Aniela Kobylarczyk była ostatnią gaździną z rusinowej Polany. Każdy ją znał i każdy mógł się u niej napić hernaty. Kiedyś kardynał Wojtyła też poprosił ją o herbatę, ale ona Go nie poznała. Pwoedziała tylko:
– Ej, żeście się najedli, aj najedli, kozdy by herbatkę chcioł pić, ale wody to mi ni mo kto przinieść.
Na te słowa poderwał się kardynał, wziął dwa wiadra i poszedł do źródła po wodę.
Po 16 października 1978 r. ktoś zagadnął Anielę Kobylarczyk:
– No, babko widzicie. Tego, coście posłała po wodę, obrali na Papieża, a wyście Mu telo dobrze zrobieła, boście Mu herbaty uwarziła!
Na to babka Aniela Kobylarczyk rzekła ze smutkiem:
– Hej, kieby jo była wiedziała, to jo by Mu tej herbaty nie warziła. Miałabyk se teroz dwa wiaderecka wody świenconej.
Wysoko zaszli
16 października 1978 Karol Wojtyła został Papieżem. Tego samego dnia polska himalaistka Wanda Rutkiewicz zdobyła najwyższy szczyt świata – Mount Everest. Wanda Rutkiewicz osobiście spotkała Papieża latem 1979 r. podczas Jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Ofiarowała mu wtedy kamień z najwyższej góry świata, a On powiedział:
– No proszę, jednego dnia pani i ja zaszliśmy tak wysoko.
Nieomylny
Papież z Polski podbił serca Włochów natychmiast po wyborze, kiedy stanął przed mieszkańcami Rzymu i wyznał:
– Nie wiem czy będę umiał dobrze się wysłowić w waszym… naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, poprawcie mnie.
Wtedy ludzie zgromadzeni na placu św. Piotra wybuchnęli śmiechem i zaczęli klaskać – komentuje ksiądz Boniecki – ponieważ Ojciec Święty właśnie w tym zdaniu zrobił błąd, wtrącając bezwiednie słowo francuskie
Views: 16