{datsopic:25887 right}„Małkowscy na Wawelu”, czyli „Słowianie” na zimowisku.
W dniach 2-8 lutego 2013 cztery drużyny z III SH „Słowianie” uczestniczyły w zimowisku w Krakowie. Te dni były pełne podróży (100zarówno PKP jak i komunikacją miejską oraz pieszo), zabytków, nowych miejsc, ciekawych wrażeń a w dniu dzisiejszym samych miłych wspomnień.
Wyruszyliśmy ze Świnoujścia i Szczecina w sobotę wieczorem, by w niedziele w południe dotrzeć do Krakowa. Mieszkaliśmy w Domu Harcerza, Forcie 39 w Krakowie-Olszanicy (100okolice lotniska Balice), dlatego sam dojazd na bazę też zajął nam dłuższą chwilę. Tam, czekał na nas Druh prowadzący ośrodek z ciepłą herbatą i poczęstunkiem. W czasie kiedy się rozgrzewaliśmy po wędrówce z plecakami otrzymaliśmy pierwszą dawkę informacji o miejscu, w którym się znajdujemy, czyli w byłym forcie budowanym przed I wojną światową, jednym z kilkudziesięciu u Krakowie. Po gawędzie i rozpakowaniu się w swoich pokojach wróciliśmy do centrum na obiad i chwilę czasu wolnego na Starym Mieście. Na zakończenie dnia odbył się kominek wprowadzający do fabuły zimowiska, czyli historii twórców harcerstwa: Olgi i Andrzeja Małkowskich. Każdego dnia ‘przeżywaliśmy’ jakąś część z ich wspólnej jak i indywidualnej historii.
Poniedziałek był dniem bardzo aktywnym. Rano zwiad po Starym Mieście, czyli spacer Traktem Królewskim, ulicą Floriańską, hejnał na wieży kościoła Mariackiego, Barbakan, Zamek Królewski na Wawelu i Smocza Jama. Każda drużyna miała zadania do wykonania oraz informacje do zdobycia. Nie obyło się też bez obwarzanków krakowskich i karmienia gołębi na Rynku. Dodatkowo każda drużyna miała za zadanie wykonać jak najciekawsze zdjęcia, na koniec dnia zostało wybrane jedno, które wygrało ten konkurs. Zwiad najlepiej przeprowadziła 13 ŚDW „Koniczynki”, a najlepszą fotkę ustrzeliły druhny z 3 SDH „Połabianki”
Można by zadać pytanie, co wspólnego mają Małkowscy z Krakowem, przecież poznali się we Lwowie, a później mieszkali w Zakopanem. To prawda, jednakże Olga wtedy Drahanowska uczyła się w Krakowie przez pewien czas, tak więc poznawaliśmy to miasto.
Późnym popołudniem każda drużyna zaszyła się w swoim pokoju i ciężko ćwiczyła, gdyż wieczorem odbywał się Festiwal „Rozśpiewani Małkowscy”. W tym roku do grona jury została zaproszona druhna Komendantka Zachodniopomorskiej Chorągwi Harcerek oraz Hufcowa Gorzowskiego Hufca Harcerek „Polana”. Drużyny były przygotowane na bardzo wysokim poziomie, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Cały festiwal wygrała 3 SDH „Połabianki”! W tym miejscu też warto podkreślić rzetelne przygotowanie się naszych druhów, którzy wygrali kategorię piosenka marszowa (100konkurując z samymi druhenkami), dlatego również gratulujemy V ŚDH „Patria”. Festiwal zakończyliśmy wspólnym śpiewaniem.
We wtorek nie pojechaliśmy do centrum, mogliśmy dłużej pospać i poprzebywać na świeżym powietrzu. Powędrowaliśmy na kopiec Józefa Piłsudskiego (100to nie pomyłka z kopcem Kościuszki). Pogoda co prawda nie dopisała, bo było chłodno, padał deszcz ze śniegiem i wiał wiatr, ale w lesie było całkiem przyjemnie. Drużyny się ścigały, kto pierwszy dotrze na szczyt z którego rozpościerała się panorama Krakowa i okolic, można było też ujrzeć nieśmiałe szczyty gór. Na górze zastanawialiśmy się gdzie dokładnie jest północ i południe, obserwowaliśmy lądujące samoloty oraz zastanawialiśmy się co oznaczały daty umieszczone na krzyżu u podnóży kopca, tutaj również Koniczynki nie miały sobie równych, wykazały się najlepszą znajomością z historii Polski jak i harcerstwa.
Jeszcze przed obiadem mieliśmy okazję poznać ciąg dalszy historii fortu oraz go pozwiedzać, jak i nakarmić konie, które znajdowały się w staninie tuż przy forcie i dowiedzieć się kilka ciekawostek o siodłach. Za to w forcie druhna Kasia i druhna Ania ugotowały zupę jarzynową, upiekły kiełbasy na grillu i zrobiły galaretkę na podwieczorek. Później był czas na rozpisywanie sprawności, zaliczanie zadań w próbach na stopnie jak i pracę zastępów. Wieczór był bardzo skrócony, gdyż bardzo wcześnie musieliśmy wstać. Tego też dnia dojechali do nas druh Tomek i Piotrek.
Kolejny dzień zaczął się o 3 nad ranem, pobudka była ciężka, ale później można było pospać jeszcze w pociągu, który jechał do Zakopanego. Tego też dnia zaczął padać śnieg, więc polska stolica Tatr przywitała nas w białej scenerii (100choć tam śniegu nie brakowało już wcześniej). Na sam początek zwiedziliśmy muzeum Małkowskich, które mieści się w GP 1 w Zakopanem. Druh opowiadał nam o eksponatach oraz przedstawił kilka historii z życia Olgi i Andrzeja. Niestety ta wizyta była krótka. Parędziesiąt metrów dalej znajduje się cmentarz na którym jest grób Olgi Małkowskiej oraz pamiątkowy grób Andrzeja (100jego ciała nigdy nie znaleziono po katastrowe statku „Chuanita”). Tak, każdy indywidualnie dostał zadanie by znaleźć ten pomnik. Nikt nie miał z zadaniem problemów. Przy pomniku po pamiątkowym zdjęciu został odczytany rozkaz, w którym zostały przyjęte do drużyny 27 ŚDH „Rzepichy” 2 nowe harcerki. Na Krupówkach i w ich okolicach również czekały zadania na drużyny, miały odwiedzić podane im miejsca i poznać o nich informacje, tutaj również równych sobie nie znalazły Koniczynki. Wiele harcerek miało utrudnione zadanie, gdyż w tym czasie odbywało próbę na sprawność Milczka. Krupówki zostały zwiedzone w z dłuż i w szerz, pamiątki wypychały wolne miejsca w plecakach, a nas czas naglił do Krakowa. W Krakowie dołączyła do nas druhna Agnieszka, którą czekała jeszcze niespodzianka tego dnia. Wraz z druhami: Kasią i Anią oraz dh. Komendantką Chorągwi Moniką spotkały się z Naczelniczką Organizacji Harcerek ZHR i w takim gronie został nadany stopień podharcmistrzyni druhnie Agnieszce.
Czwartek to już ostatni dzień w Krakowie, czyli sprzątanie i pakowanie, jednak i tego dnia nie zabrakło atrakcji. Zwiedzaliśmy podziemia Rynku krakowskiego. Muzeum było bardzo ciekawe, aż żal nam było z niego wychodzić, zwłaszcza, że na koniec zaczęliśmy oglądać ciekawy film o Słowianach. W muzeum poznaliśmy jak wyglądała ówczesna droga na rynku, jak się handlowało w czasach średniowiecza, jakie były stroje ludzi w tym okresie, mogliśmy się zważyć w jednostkach w tedy obowiązujących. Muzeum to nie jest jednym z tych, gdzie sztywno zwiedza się pomieszczenia w kapciach z przewodnikiem, tam można wszystkiego dotknąć, pooglądać z bliska, posłuchać, wyobrazić sobie.
Niestety, to co dobre szybko się kończy, pełni wrażeń wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas na Wyspę, a XXIII. Zimowisko Szczepu otrzymało nazwę „Małkowscy na Wawelu”
Views: 7